Zaskoczony reakcją dziewczyny spojrzał na swoją dłoń i lekko się uśmiechnął. Pomyślał, że fajnie byłoby ją lepiej poznać. Mimo nagięciu zasad chciał aby otworzyła się nieco przed nim.
Wyszedł z kuchni i poszedł do pokoju. Ten długi dzień chciał zakończyć jak najlepiej. Wykąpał się po czym zrobił ponownie opatrunek a chwilę później w czarnych spodenkach i białej koszulce położył się do łóżka. Dopiero przyjechała a On już chciał wiedzieć o niej więcej niż wie do tej pory. Zaczarowała go swoją osobą i pomimo tego jak szybko wpakował się w kłopoty chciał by czuła się przy nim bezpiecznie. Z taką myślą zasnął.
Rano obudził się w złym humorze. Wstał z łóżka i poszedł do łazienki i wziął szybki prysznic. Wokół bioder owinął ręcznik i z mokrą głową wyszedł z pomieszczenia. Pod drzwiami siedziała Vanessa przez co lekko ją uderzył. Spojrzał się na dziewczynę po czym pomógł jej wstać.
- Przepraszam nie wiedziałem, że siedzisz pod drzwiami. – skomentował.
- Skąd mogłeś wiedzieć. Mogłam nie siadać pod samymi drzwiami.
Skrzywiła się i dopiero po chwili ujrzała gołą klatę szatyna. Przełknęła głośno ślinę i wślizgnęła się za drzwi, które po chwili Justin zamknął. Oparła się o nie i głośno westchnęła. Właśnie do niej dotarło co widziała, zagryzła dolną wargę i pokręciła głową by jak najszybciej zapomnieć o gołej torsie chłopaka, po którym ściekały krople wody. Zdjęła piżamę i wskoczyła pod prysznic. Waniliowy żel rozprowadziła po delikatnej skórze i napawając się zapachem zamknęła oczy. Gdy tylko to zrobiła zobaczyła obraz półnagiego Justina. Przemyła twarz wodą a nieszczęsny obraz zniknął. Stanęła na ręcznik zakręcając gorącą wodę. Wytarła się dokładnie i ubrała się w rzeczy, które ze sobą przyniosła. Czarne rurki oraz żółta bokserka ładnie ze sobą kompletowały. Rozczesała swoje czerwone włosy i wtarła w nie odżywkę. Nie susząc ich wyszła z łazienki zabierając ze sobą piżamę. Szybko weszła do pokoju i położyła ubranie na łóżku. Wsunęła na stopy puchate kapcie i zeszła na dół skąd wydobywał się zapach naleśników. Takie tylko mogła robić mama. Pomyślała i uśmiechnęła się pod nosem.
- Pięknie pachnie. – powiedziała zaciągając się niesamowitym zapachem.
- Dzień Dobry kochanie, usiądź zaraz będą gotowe. – Elle uśmiechnęła się do córki i wskazała na stół w jadalni gdzie siedział już Justin wraz z Bruce’m i zawzięcie o czymś rozmawiali. Gdy tylko się zbliżyła ich rozmowa ucichła. Przywitała się z ojcem chłopaka i zajęła obok niego miejsce.
- Vanesso jeśli chcesz jutro możesz zacząć swój pierwszy dzień w pracy. Rozejrzysz się i poznasz dzieciaki. Są wspaniałe, jutro około piętnastej będziesz mogła ze mną udać się do Los Angeles.
- Oczywiście, z miłą chęcią. – uśmiechnęła się i wstała ruszając do kuchni by pomóc matce.
Wzięła talerz z naleśnikami i zaniosła do jadalni. Postawiła na stole po czym zajęła swoje miejsce. Chwilę później wszyscy zajadali się wyśmienitym śniadaniem.
- Justin masz jakieś plany dzisiaj? – Elle spojrzała na chłopaka a ten pokręcił przecząco głową.
- Nie specjalnie. Czemu?
- Dziś w południe przyjedzie samochód dostawczy z meblami do salonu i komodą do przedpokoju. Odebrałbyś je?
- Oczywiście Elle, dla Ciebie wszystko. – uśmiechnął się do kobiety a ta posłała mu wdzięczne spojrzenie. Następnie spojrzała na swoją córkę.
- Jedziemy z Bruce’m do Los Angeles dlatego też byłabym wdzięczna abyście nie roznieśli domu. – mówiąc to pozbierała talerze i wsadziła je do zmywarki. Vanessa wzięła talerz z jeszcze sporą ilością naleśników i zaniosła do lodówki przykrywając szklaną pokrywką. – Wrócimy wieczorem. – Ucałowała w czoło Nessę, przytuliła Justina i wyszła z domu wraz z mężczyzną.
- No to zostaliśmy sami. – mrukną szatyn sprzątając po śniadaniu.
- Na to wygląda. – odpowiedziała zabierając dzbanek z sokiem do kuchni.
Spoglądał na nią co chwile gdy siedziała przed telewizorem i oglądała jakiś beznadziejny serial co jakiś czas śmiejąc się z poszczególnych kwestii. Naprawdę mu się podobała, ale prócz wyglądu miała to coś w sobie. Miała tą nutkę tajemniczości, która intrygowała zapewne nie jedną osobę. Odstawił pustą już prawie puszkę Red Bulla i ruszył w jej stronę. Usiadł obok niej na kanapie i cicho westchnął.
- Naprawdę chcesz uczyć te dzieciaki tańczyć? – ni stąd ni z owąd zadał pytanie, które wyrwało ją z transu. Spojrzała się na niego i zaśmiała cicho.
- Oczywiście. Uwielbiam dzieci wiec dlaczego nie?
Uśmiechnął się lekko na wspomnienie tamtych dni gdy to On zajmował się grupą taneczną swojego ojca.
- Mi się nie udało ich niczego nauczyć. Jestem cierpliwy, ale nie dałem rady. Oby Tobie się udało. – poklepał ją po ramieniu i z uśmiechem na ustach wstał z kanapy.
Jej oczy natychmiast się zaświeciły. Spojrzała na niego w taki sposób jakby chciała mieć go tylko dla siebie.
- T.. tańczysz? – wydukała patrząc na odchodzącego Justina.
- Od dziesięciu lat.
- Wow. – mruknęła.
- Jeśli chcesz pojadę jutro z Tobą. I tak jutro nie zaczniesz zajęć.
Kiwnęła głową na znak, że się zgadza i pobiegła do swojego pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i usiadła na łóżku. Wydawał jej się w porządku chociaż dalej nie rozumiała tych jego czekoladowych oczu. Czasem były w nich iskierki szczęścia gdy z nią rozmawiał a czasem patrzył się na nią tak jakby była największym złem na świecie. Jego oczy zdradzały wszystko. Tak przynajmniej jej się wydawało.
Gdy Vanessa pobiegła do pokoju wyjął telefon z kieszeni i wybrał dobrze znany mu numer. Po kilku sygnałach usłyszał ten okropny głos.
- Mogę ją dostarczyć jutro. Jadę do Los Angeles także mogę zmienić trochę kurs. – powiedział bez żadnych emocji. Usłyszał głośne westchnięcie i dźwięk stłuczonego szkła. – Co się dzieje? – czuł jak jego nogi nagle drętwieją i jeszcze bardziej wytężył słuch. Jednak odpowiedzi nie dostał, gdy połączenie zostało przerwane wziął swojego iPhone’a i rzucił o ścianę tak, że rozleciał się na kawałki.
Nie lubił gdy mieli przed nim jakieś tajemnice. W końcu był kimś ważnym – dostarczał towar! Nie powinni go tak ignorować. Wiedział, że jutro będzie jedyna szansa by ją dostarczyć a następnie uwolnić. Nie miał innego wyboru inaczej straciłby wszystko.
- Co się stało? – na schodach pojawiła się Nessa. Gdy zobaczyła jak wściekły stoi szatyn od razu się cofnęła zwracając swój wzrok na rozwalonego doszczętnie iPhone’a. Nie odpowiedział, najzwyczajniej w świecie wyszedł z domu trzaskając drzwiami. On już sam do końca nie wiedział jak to wszystko rozegrać. Najpierw zadzwonił i oznajmił, że ma towar a potem się rozmyślił. Teraz znowu to zrobił. Zaśmiał się pod nosem z własnej głupoty i zawrócił do domu. Miał plan.
- Co się tak gapisz? – spytał oschle gdy czerwonowłosa patrzyła się na niego z ciekawością w oczach.
Wzruszyła tylko ramionami i wróciła do pokoju. W jej głowie było mnóstwo myśli na temat chłopaka. Przecież był miły. Co mu odbiło? Co zrobiłam? Te pytania ją zadręczyły i mimo, że nie była nim zainteresowana to obawiała się, że zmienił co do niej zdanie.
Zaimponował jej tym, że tańczy od tak długiego czasu może to spowodowało, że tak się tym przejęła.
W południe zgodnie z tym co powiedziała Elle pod dom przyjechał wielki samochód dostawczy. Justin wyszedł z budynku i przywitał się z mężczyzną około czterdziestki. Podpisał odpowiednie papiery i wskazał miejsce gdzie mają wnieść poszczególne paczki. Wszystko to trwało niecałe dwadzieścia minut. Gdy odjechał wrócił do środka i zamknął drzwi. Przystanął na chwilę słysząc rozmowę telefoniczną Vanessy.
- Wiesz nigdy nie czułam się u mamy tak niepewnie jak teraz. – powiedziała z przejęciem co poruszyło Justina. Spowodował, że dziewczyna sama do końca nie wie czy jest tu mile widziana. Wszystko się poplątało, przecież chciał ją poznać! Nie chciał jej jutro zawozić i tak szybko jak podjął taką decyzję tak szybko się rozmyślił. Gdy dziewczyna wyszła z tarasu zobaczyła stojącego Justina w salonie.
- Podsłuchiwałeś? – zapytała z wyrzutem.
- Dopiero do domu wszedłem. – uśmiechnął się lekko.
- Nie ważne. – mruknęła i chciała wyminąć jego osobę jednak ten złapał ją za rękę aby ta stanęła z nim twarzą w twarz. – To boli wiesz? – warknęła.
- Przepraszam. – poluzował uścisk i uśmiechnął się. – Za to i za to co powiedziałem wcześniej.
- Nie ważne. Jestem tu jeden dzień a już widzę, że coś jest z Tobą nie tak. Nie wiem co i nie chcę wiedzieć, ale koleś… masz problem. – miała rację. Miał problem i to duży. Wszystko to wysysało z niego chęć życia. Pierwszy raz odkąd stał się częścią tego wielkiego przedsięwzięcia.
- No co ty nie powiesz. – szepnął widząc jak dziewczyna wchodzi po schodach a następnie zatrzaskuje za sobą drzwi do pokoju.
*
Wiem, że trochę pomieszane, ale niestety musicie to przetrwać ponieważ już niedługo zacznie się coś między tą dwójką dziać. Obiecuję :)
Jest fajnie i mi się podoba. Czekam na nn ;D
OdpowiedzUsuńuwielbiam to ; o - @dajtymbarka
OdpowiedzUsuńon nie moze jej oddać ! :(
OdpowiedzUsuńNie dałoby się pisać dłuższych? wciągnęłam się,a tu już koniec rozdziału;c
OdpowiedzUsuńJa jestem ciekawa,co się stanie jutro,czy Justin ja tam dostarczy na ten kurs dla małych,czy zmieni kierunek^^
niech się dzieje dużo i rozdział będzie długi!:D
Jeeeej, ale fajny ten Twój nowy blog! ;o Czekam na kolejny rozdział i tu i na tym z Cambrią :D <3
OdpowiedzUsuńLalalala zapowiada się świetnie :)
OdpowiedzUsuń- @MyKingWeezy
Ciekawie , ciekawie ;P czekam na nn
OdpowiedzUsuń