Łączna liczba wyświetleń

28.10.2012

6th


Może przenieśmy się na chwilę w przeszłość. Zobaczmy wszystkie wcześniej popełnione przez nas błędy. To co zrobiliśmy źle i co moglibyśmy naprawić bądź zmienić; wszystko jest teraz w naszych rękach. Mimo naszej wielkiej mocy dalej jesteśmy bezradni... chociażby tylko w tym co jest nieodwracalne. […]
[R-E-T-R-O-S-P-E-K-C-J-A]
W czasie trwania liceum Justin przechodził wiele przemian. Od zwykłego nie wychylającego się z tłumu nastolatka do pewnego siebie zawodnika. W zasadzie wszystko to zaczęło się w pierwszej klasie kiedy to zobaczył jak tak naprawdę to wszystko funkcjonuje; Druga klasa była dla niego nie lada wyzwaniem, ujawnił się z tańcem, zrobił kolejny tym razem widoczny tatuaż na zgięciu lewej ręki oraz zmienił fryzurę z przylizanej na bardziej wybuchową.
Jak każdego dnia wyszedł z domu kierując się na podjazd gdzie stał jego nowy czarny Range Rover. Otworzył pojazd pilotem i wsiadł do środka. Odpalił silnik i odjechał spod budynku w stronę dobrze znanego mu miejsca.
Po drodze mijał wszystkich, którzy szli na rano do tutejszego liceum. Uśmiechnął się pod nosem gdy zobaczył przechodzącą przez pasy drobniutką blondynkę. Serce zabiło mu mocniej i dodał gazu gdy tylko pojawiło się zielone światło. Wjechał na czyjś podjazd tym samym zajeżdżając dziewczynie drogę. Wiedziała, że to on dlatego bez namysłu wsiadła na miejsce pasażera po chwili składając czuły pocałunek na malinowych ustach szatyna.
- Super powitanie. – mruknął a jego zadziorny uśmiech mówił wszystko. Sprawnie wycofał pojazd i ruszył w stronę szkoły.
Był szczęśliwy mając u boku kochającą dziewczynę, która wspierała go we wszystkim każdego dnia. Doceniał to i odwzajemniał to swoją miłością. Jak na razie tylko tyle mógł dać od siebie.
Do szkoły weszli jak zawsze – trzymając się za ręce. Szatn nie był jakoś specjalnie znany w tym wielkim liceum, ale gdzieś jako-tako ludzie zwracali na niego większą uwagę niż wcześniej. Jednakże po ostatniej poważnej metamorfozie zaczął przykuwać więcej uwagi a ciekawość nie dawała spokoju tym wszystkim niewiastom. Cieszył się tym bo chociaż raz czuł się pewny siebie, mając u boku jedną z ładniejszych dziewczyn w szkole czuł się jeszcze lepiej, ale nie chodziło mu tak naprawdę o wygląd. Miała przewspaniałe wnętrze, które tak pokochał.
Odprowadził blondynkę do szafki a potem sam zniknął gdzieś w tłumie uczniów. Mijając kolejne osoby czuł się dosyć dziwnie, wszyscy wpatrywali się w niego tak jakby coś ukrywał. Nie wiedzą o tym. Na pewno o tym nie wiedzą. Pomyślał i skręcił w stronę drugiego wyjścia, które prowadziło na tyły budynku. Był przewrażliwiony na punkcie tego czym się zajmował od niecałego roku. Gdy tylko zamykał oczy widział te wszystkie dziewczyny, którym wyrządził krzywdę, ale sam się na to powołał. W zasadzie… to nawet nie miał wyjścia. Rozejrzał się nerwowo wokół siebie i biegiem ruszył w stronę ogrodzenia, przez które przeszedł. Kawałek dalej był park gdzie czekali już na niego ludzie, z którymi od niedawna współpracuje. Wziął kilka głębokich oddechów i pewnym krokiem do nich podszedł.
- Lepiej powiedz, że masz już dla nas dziewczynę bo inaczej będziemy musieli sobie pogadać. – odezwał się największy z nich – szef. Zaskoczony był widząc go w publicznym miejscu. Nie miał w zwyczaju omawiać interesów w tak niepewnym miejscu a jednak teraz go zaskoczył.
- Mam. – kiwnął głową. – Będę z nią jutro na imprezie w Los Angeles, podawałem Wam adres. – wszyscy przytaknęli na znak, że zrozumieli i w tak szybkim tempie jak tu się zjawili tak szybko się zawinęli. Spojrzał na zegarek i zawrócił w stronę szkoły ponieważ godzina oznaczała piętnastominutowe spóźnienie. Nie mam po co iść już na tę lekcję. Pomyślał i zwolnił. Przeszedł  na około nie zwracając uwagi na dziwnie patrzących się na niego ludzi. No tak… tutaj w San Clemente jeśli o godzinie ósmej rano nie ma cię w szkole to jest to podejrzane, ale on się tym nie za bardzo przejmował.
Wszedł do szkoły dokładnie z dzwonkiem, niedaleko ujrzał swoją dziewczynę, która stała oparta o szafkę i gadała z chłopakiem ze szkolnej drużyny koszykówki. Nie był o nią zazdrosny, wiedział, że jest mu całkowicie wierna. […]
Nadszedł dzień imprezy w Los Angeles. Odbywała się ona na plaży a organizował ją jeden z najlepszych klubów w LA. Zorganizowali ją na powietrzu ponieważ był piękny dzień a zachód słońca w Kalifornii zawsze wyglądał zjawiskowo. Duży namiot, który został rozstawiony był na bar, który obsługiwała mała grupka osób. Niedaleko była mini scena z didżejem i wielkimi głośnikami a zaraz obok wielki obszar do tańca. Justin tak jak zaplanował pojechał najpierw po dziewczynę, Eveline. Była to średniego wzrostu blondynka o niebieskich oczach. Chodziła do sąsiedniej szkoły, która rywalizowała z jego szkołą. Była ładna, ale musiał skończyć to co zaplanował już dawno.
Przyjechali na miejsce prawie punktualnie bo o dwudziestej trzydzieści. Otworzył jej drzwi i zaprowadził na plażę. Nerwowo rozglądał się wokół siebie, była to jedna z pierwszych tego typu akcji. Tak jak im opisał, blondynka, niebieskie oczy i średniego wzrostu. Jedyne co musiał zrobić to odejść z nią na ubocze imprezy tak aby nie było wielu świadków tego wydarzenia. Zanim jednak rozpoczął działanie poszedł do baru i zamówił najmocniejszego drinka jakiego sprzedawali. Zdziwiło go trochę to, że nie poprosili o dowód osobisty, ale to lepiej dla niego. Gdy wziął łyk trunku poczuł jak jego ciało oblewa fala gorąca. Dokończył napój i zapłacił odchodząc w stronę dziewczyny. - Pójdziemy się przejść? – zapytał na co od razu się zgodziła. Ruszyła przed siebie lecz po chwili zatrzymała się. – Zostawiłam torebkę zaczekaj chwilę. – kiwnął głową i rozglądał się po tańczących imprezowiczach. Po chwili dostrzegł znaną sylwetkę. Podbiegła do niego z wielkim uśmiechem na ustach i namiętnie pocałowała go w usta. Nie wierzył w to co widzi. Nim zdążył zareagować ta pociągnęła go wzdłuż oceanu.
- Co ty tu robisz? – wydusił z siebie. – Nie może Cię tu być. Wracaj tam! – wskazał ręką na gromadę ludzi, ale Ona nie posłuchała.
- Oj Justin, chodź. Nie wiedziałam, że tu będziesz….
- Nie denerwuj mnie! Idź błagam Cię. – nie posłuchała go. Wpiła się w jego usta a on uległ. Muskał delikatnie jej usta po czym objął ją w talii. Tak szybko jak to się zaczęło, tak się skończyło.
- Panienka pójdzie z nami. – usłyszał głos „szefa” tej całej operacji. Zrobiło mu się gorąco a serce zaczęło bić niemiłosiernie szybko.
- To nie Ona! – krzyknął.
- Blondynka, średniego wzrostu. Zgadza się.
- Justin?! Co się tu dzie… - nie dokończyła, dostała w głowę czymś ciężkim. Nie wiedział co zrobić. Przecież nie mogli jej zabrać!
- To nie jest Ona! Ona nie nazywa się Eveline! – jego zrozpaczony głos a po chwili strzał. Nie dostał na szczęście, ale wiedział, że jeśli miałby to nie wahali by się.
- Miałeś przekazać nam dziewczynę… zrobiłeś to. Nie wtrącaj się w resztę.
Tak właśnie cały jego świat runął w gruzach. Stracił swoją pierwszą prawdziwą miłość przez własną głupotę. Złamał się, ale jednocześnie obiecał sobie, że już nigdy nie zakocha się w dziewczynie, której mógłby zrobić takie świństwo. Aż do teraz.

[KONIEC RETROSPEKCJI]
Otarł jedną samotnie spływającą łzę po policzku i szybko schował jej zdjęcie z powrotem do szuflady. Tak bardzo ją kochał, uczucie go wcale nie opuściło, ale nie mógł ukazywać swojej słabości. Nie na tym poziomie na jakim się znalazł.
- Idziesz na kolację? Mama nas woła… - przerwała widząc stojącego Justina, który wpatrywał się w zamkniętą szufladę. Nie zareagował jak weszła. Podeszła do niego powoli i położyła rękę na jego ramieniu. – Wszystko dobrze? – zapytała.
- Yyy, tak. Jasne, pewnie. – oprzytomniał i uśmiechnął się. – Zamyśliłem się.
- Pukałam, ale…
- Nie, nie. Spoko. Idziemy na kolację? – nie zwróciła uwagi na jego dziwne zachowanie. Uśmiechnęła się lekko i wyszła z pokoju a On zaraz za nią.
W jadalni były ustawione już talerze i lazania. Czerwonowłosa spojrzała dziwnie na swoją matkę po czym pokręciła niezrozumiale głową.
- Dlaczego tylko dwa talerze?
- Ja z Bruce’m jadę na kolację. Wrócimy późno. – ucałowała córkę w czoło i wyszła z domu wraz z mężczyzną. Justin zaśmiał się na widok zaskoczonej dziewczyny.
- Co się śmiejesz.
- Tak o. Nie bój się, nic Ci nie zrobię. – mówiąc to nałożył na talerze potrawy po czym do szklanek nalał wody. – Siadaj a nie tak stoisz.
Po chwili rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Zaskoczony wstał od stołu i nieświadom niczego podszedł do drzwi i spojrzał przez judasza. Serce zabiło mu szybciej. Biegiem ruszył do kuchni.
- Chodź.
- Co?
- Chodź! – złapał ją za rękę i zaprowadził do łazienki, w której ją zamknął.
- Póki nie powiem, że możesz wyjść to nie wychodź. Nie odzywaj się! Siedź cicho. Dobra? – zszokowana całą tą sytuacją kiwnęła głową i usiadła na pralce. On natomiast zamknął drzwi i ruszył w drugim kierunku.
- Gdzie dziewczyna?  - do domu weszło czterech mężczyzn doskonale znanych przez Justina.
- Kto? – zapytał jakby nie wiedząc o kogo chodzi.
- Nie udawaj debila. – wkurzył się jeden z nich. – Czerwone włosy…
- Nie ma jej.
- Ta? – zaśmiał się blondyn – ten najwyższy. Poszedł do jadalni i rozejrzał się dookoła. – A dwa talerze to tak dla picu wypełnione jedzeniem? – mruknął.
- Mój przyjaciel ma zaraz być… Paul, pojechał do sklepu po jakieś piwo.  
- To poczekamy… - No ładnie idioto. Zrobiło się niezręcznie cicho. Modlił się tylko o to aby Vanessa siedziała cicho w tej łazience i nie wychodziła.
- Siema stary! – po chwili wszystkie pary oczu skierowały się na drzwi. Paul widząc kto zawitał od razu zrozumiał co się dzieje. – Mam to piwo. – Justin kiwnął głową co Paul doskonale zrozumiał.
- Masz mało czasu Bieber. – powiedział jeden z nich i wyszli po chwili z domu zamykając za sobą drzwi.
- Co to było?
- Nie pytaj. Vanessa… - otworzył drzwi i złapał ją za rękę.
- Czy ktoś mi wytłumaczy co się tutaj do cholery dzieje?! – Justin zaprowadził ją do salonu i posadził na kanapie. Wraz z Paul’em.
- Nie chcesz wiedzieć… nie chcę abyś się mnie bała. Zaufaj mi proszę i pamiętaj, że cokolwiek się stanie… ja Cię z tego wyciągnę.
- Ale o co chodzi?!
- Teraz się tego niestety nie dowiesz. 

*

Jest tak beznadziejny, że żal mi dupę ściska no ale trudno. Dawno nie dodawałam także to jest dla Was i tylko dla Was! Weny i tak nie mam. 

Belieberki jeśli macie fejsa, lajknijcię tę stronę - TAK JESTEM FANKĄ JUSTINA BIEBERA, NIE NIE MAM 13 LAT


15 komentarzy:

  1. iwdneinfewinewinerfebifbefbe
    no i cię kocham <3
    omg siostra jesteś za*jebista :D

    OdpowiedzUsuń
  2. omnomomnom jaram się jak pochodnia ! :D I co ? nie jest beznadziejny, jest genialny ! :D czekam na kolejny ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny;D nie no uwielbiam cię;D już myśłałam, że oni ją znajdą jednak xD Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale piszesz <3 mam nadzieje, ze teraz rozdział pojawi się wcześniej ;) nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. CUDO! nie moge, się doczekać kolejnego. jejku, cudowne opowiadanie! :D ♥
    @StrongForDemz

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham, kocham, kocham XD świetny rozdział, ale trochę krótki. :C uwielbiam jak ty piszesz.Czekam na następny.
    Życzę weny i proszę żebyś dodała jeszcze rozdziała na bieber-fever :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty durna jesteś!! Wyszło dokładnie tak jak miało wyjść. Musimy sie wieczorem na gg zgadać bo mam super pomysł ... ^-^ Zajeświetne!

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny! czekam na nn;))

    OdpowiedzUsuń
  9. ja jebie :D
    ale akcja już myślałam, że ją znajdą, ale Paul wkroczył :d ahha kto to Paul do chuja ? :D
    dobre nieważne :D
    czekam na kolejny ! :)
    imaginary13 <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezuu! Świetne ♥ Mówiłam Ci już, że Cię kocham? Jak nie to teraz mówię! Jesteś boska :)

    [spam]
    Serdecznie zapraszam na drugi rozdział opowiadania o Justinie i Demi! http://loser-bieber.blogspot.com/ Zachęcam do komentowania i dodawania do obserwatorów! :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdzaił , czekam na następny i nie moge się doczekać : D

    OdpowiedzUsuń
  12. Piszesz świetne. W ogóle ta historia ma w sobie to coś. Tą nutkę tajemniczości, która zmusza czytelnika do dalszego czytania. Pisz dalej. Czekam z niecierpliwością na nowe rozdziały.

    Wbijaj też do mnie ;

    http://we-want-to-be-just-happy-jb-1d-story.blogspot.com/

    Pozdrawiam słodki jezu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział i nie spazmuj mi tu bo jesteś geniuszem ! Jejku , szkoda że dodajesz tak żadko rozdziały : ( Czekam na następny i czekam ale doczekać się nie mogę ! Kurcze piszesz tak świetnie , a ten pomysł to wql. wymiata więc proszę , błagam dodaj następny rozdział .
    Jak napiszesz poinformuj : http://story-about-ghosts.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Serdecznie zapraszam na opowiadanie o Jamie i jej największym idolu. Czy to prawdziwa miłość? A może internetowe zauroczenie? Więcej dowiesz się czytając http://jealous-of-us.blogspot.com/
    [PRZEPRASZAM ZA SPAM I ZACHĘCAM DO KOMETOWANIA ROZDZIAŁU PIERWSZEGO] ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepraszam za spam.
    "-Masz może jeszcze jednego - Skierowałam swój wzrok na mężczyznę trzymającego w ustach papierosa. Zaciągał się."
    Serdecznie zapraszam na już czwarty rozdział z perspektywy Megan, na blogu -> http://everythingyoueverchange.blogspot.com/ Mam na dzieję, że wyrazisz swoją opinię w komentarzu oraz jak Ci się spodoba to zaobserwujesz -Vicky <3

    OdpowiedzUsuń